niedziela, 29 września 2013

Tak bardzo nie na miejscu

Trzy metry nad niebem, Frederico Moccia

Może zwyczajnie jej nie zrozumiałam. Byłoby to pocieszające.
Od pewnego czasu interesowało mnie, co czytelnikom podoba się w książkach tego autora, więc ostatecznie sięgnęłam po jego debiut.

Prawda wygląda tak, że nie wiem, o co chodziło w tej książce. Nie wiem, czy chcę to wiedzieć. A do tego nie jestem pewna, kto konkretnie jest docelową grupą czytelniczą. Nastolatki, ale czemu autor zechciał napisać tę książkę dla nich?
Był taki moment, kiedy jakbym się wciągnęła, pamiętam, moment pod sam koniec opowieści…  ale nawet z tego nic nie wyniknęło. Trochę przelanych łez z powodu jednego z bohaterów, ale nie przybliżyło mnie to ani o krok do zafascynowania się nią.
Akcja (którą mogłabym opowiedzieć krok po kroku) jest i się toczy, ale nie widzę celu. O co konkretnie chodziło? Co miała mi przekazać? Podobno to historia o buncie i dojrzewaniu. Mam pewne wątpliwości, skoro jedynym warunkiem, by stać się z dziewczyny młodą kobietą, to stracić dziewictwo.
Przez 96% ebooka zastanawiałam się co i po co czytam (to ostatnie chyba nawet wiem: bagaże z drugą książką zostały w Paryżu i dotarły dopiero na następny dzień, a sądziłam, że lekki romans będzie dobrą lekturą w zastępstwie), na 97 procencie wzruszyłam się na chwilę i już sądziłam, że coś zmieni się w tej powieści, by przy 98% wrócić do poprzedniego skrzywienia warg. W czyjejś opinii spotkałam się, że fabuła jest intrygująca, zaskakująca. Cóż, to dobrze, że dla kogoś taka była… mnie nic nie zaintrygowało, nie zaskoczyło, i co więcej – nie wiem, co  miałoby tego dokonać.

Po tej lekturze trudno mi się nie zgodzić z krytyką twórczości Mocci opisanej na Wikipedii. Ponadto… właściwie nic mi się nie podobało, ani akcja, ani styl pisania. Może główny bohater, w którym rzeczywiście jest przemiana (to nadal trochę za mało, by nazwać całą historię opowieścią o dojrzewaniu). Mogę go zrozumieć. I choć czasem to wystarczy, by i tak cenić sobie powieść, dla mnie nie zdołał jej uratować, co najwyżej było mi go żal… (że trafił do tej powieści, zamiast jakiejś innej, barwniejszej i napisanej fascynującym językiem?).  Autor zniechęcił mnie do zapoznawania się z kolejnymi jego książkami, nie spodziewam się, by było w nich cokolwiek, co mogłoby mnie zainteresować, i (co uważam za smutne), nie wyobrażam sobie, komu miałabym je polecić.

(Na empikowej stronie książki jest napisane, ze to niezwykle wiarygodna i uniwersalna opowieść; ta wzmianka tylko mnie rozbawiła. Wiarygodna? Gdzie jest ten świat, w którym nastolatki albo pochodzą z bogatych domów, albo są chuliganami, i nie ma innych typów, innych ludzi? A wszystkim zależy tylko na seksie? Może to ja jestem niewiarygodna? I najwyraźniej nie jestem też uniwersalna).

1 komentarz:

  1. Czytając Twoją recenzję, poczułam, że też jestem niewiarygodna. I wiesz co? Wcale mnie to nie martwi XD

    OdpowiedzUsuń