Tak niewiele
mam do powiedzenia: że poleciłabym ją każdemu, kto lubi opisy przyrody w „Nad
Niemnem” (a wiem, że istnieją tacy ludzie); tym, którym nie przeszkadzają
dygresje, wolniutko tocząca się akcja i dywagacje; że jest piękna i smutna; że
jednocześnie napisana została z humorem i przenikliwością, a z tego powodu
fragmenty powieści odczytywałam innym; że jest o wyjątkowo zwykłych ludziach,
nie bardzo biednych ani bardzo bogatych, i o środowisku małomiasteczkowym. Że
podobało mi się powolne brnięcie z jednej strony powieści na drugą i że
zauroczyła mnie całkowicie.
A jednocześnie
nie czuję się kompetentna do pisania o tej książce. Ta krótka notka jest
spowodowana pragnieniem, by nie została zapomniana. Myślę, że warta jest
czytania i wracania do niej, jak wiele powieści XIX wieku, które wciąż i wciąż
mnie przyciągają. Cenię sobie uwagi dotyczące osobowości i charakterów ludzi,
oraz przeuroczy i błyskotliwy sposób ich opisania. Chciałabym czytać takich pozycji więcej i
więcej, bo czuję się przez nią wzbogacona, choć nie jest to trudna powieść.
Chciałabym, aby
była czytana.
Już gdzieś słyszałam o tej książce i mam ją w planach. Takie leniwie snujące się historie mają swój urok:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Kiedyś miałam tę książkę w oryginale, ale nie wiem czemu w końcu jej nie przeczytałam. Teraz widzę, że niesłusznie...
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Award!
Zapraszam: http://valkotukka.blogspot.com/2013/08/liebster-blog-po-raz-drugi.html