Właściwie
nie do końca wiem, co napisać o tej książce. Myślałam, że będzie inaczej. Że skoro
temat jest mi bliski, pisałam magisterkę o szympansach i gorylach, skoro obserwowałam
je przez wiele godzin i przeczytałam parę interesujących książek, będzie to
kolejne wspaniałe doświadczenie.
Z pewnością
nie jest to książka dla mnie.
Nie chcę jej
dyskredytować. Opowiada ważną historię, którą też chciałabym widzieć
rozpowszechnioną, aby zwiększyć ludzką świadomość. Tym bardziej jest to pozycja
wartościowa na polskim rynku, że niewiele książek o małpach człekokształtnych
zostało przetłumaczonych na język polski.
Napisał tę
książkę biolog, specjalista od ssaków naczelnych, który później został
pisarzem. Kilka miesięcy spędził w miejscu niezwykłym – azylu Fauna, gdzie
(między innymi) znajduje się obecnie jedenaście szympansów, które przeszły na „emeryturę”
po latach (często dziesiątkach lat) spędzonych w laboratoriach biomedycznych.
To reportaż o ich życiu, osobowościach, o tym, jak radzą sobie z traumą, którą
przeżywały przez większość swojego życia, czasem już od pierwszych dni po
narodzinach. O tym, jak wygląda życie szympansów w laboratoriach i z czym później muszą sobie radzić. Jest to
kolejny głos w kampanii na rzecz ochrony małp człekokształtnych. I jestem za
tym całym sercem.
Skąd więc
moje opory przed entuzjastyczną opinią? Dodatkowo książka zgarnęła nagrodę Charles
Taylor Prize.
Być może
spodziewałam się za dużo.
Najmniejszym
z problemów był brak „tego czegoś” w stylu pisania. Warsztat był bez zarzutu,
ale nie porwał mnie, choć powinien. Być może coś zaginęło w tłumaczeniu, być
może wina po części leży po mojej stronie – sporo na ten temat wiem, i nazwiska
przewijające się w tej książce, takie jak Yerkes, de Waal, Fouts, Singer, nie
wspominając o znanej wszystkim Jane Goodall, nie są mi obce. Wiele rzeczy,
zamiast być dla mnie nowością, było jedynie potwierdzeniem tego, co już
wiedziałam. Oczywiście, same historie szympansów są wyjątkowe i nie wyobrażam
sobie, że kiedykolwiek mogłoby mi się znudzić czytać o małpach
człekokształtnych.
W książce
jest też dużo powtórzeń. Jest rodzajem agitacji, co może nie jest niczym złym.
Wydaje mi się jednak, że za dużo w tej historii ludzi, a za mało szympansów; z
drugiej strony, faktycznie to ludzie są motorem działań, które sprawiły, że
szympansy znalazły się w azylu, zamiast pozostać (lub narodzić się) w Afryce.
Może
dlatego, że przeczytałam sporo innych książek i obserwowałam szympansy, najbardziej
brakuje mi opisu ich zachowań. Na podstawie opisów w książce, moim zdaniem
szczątkowych, nie umiałabym sobie ich wyobrazić. Mamy do czynienia bardziej z
przeżutą papką, przedstawiającą gotowe wnioski, wynikłe z zachowania zwierząt,
a nie samo zachowanie; głównie informacje, że można to wszystko odczytać z ich
mowy ciała. Owszem, jest napisane, że
jeden z nich klaskaniem zwraca uwagę, że czegoś by chciał, a inny wydaje
specyficzny dla niego odgłos. Ale to wszystko jest dla mnie niewystarczające.
Jak wspomniałam wcześniej, koncentruje się na ludziach. Wydaje mi się, że w
gruncie rzeczy niewiele dowiadujemy się o tym, jak autor spędzał czas ze
zwierzętami, i co z tego wyniósł, poza metafizyką.
Najbardziej jednak
zawiodłam się w innym momencie. Kiedy autor, który całą książkę przekonuje czytelników
o nieuzasadnionej barierze, którą stawiamy między sobą a innymi małpami
człekokształtnymi, o tym, jak kolejne atrybuty, które uważaliśmy za typowo
ludzkie – jak wytwarzanie narzędzi, samoświadomość, empatia – okazały się także
przynależne zwierzętom, a więc gdy autor, który siłą rzeczy podkreśla naszą
nie-wyjątkowość, pisze następujące zdanie, pozostaje tylko żal i smutek:
„Kiedy nauka
ostatecznie unieważni granicę odgradzającą nas jeszcze dzisiaj od małp
człekokształtnych, być może właśnie to poszukiwanie pozostanie jednym z
niewielu elementów, który – co do tego nie ma chyba sporów – charakteryzuje wyłącznie
ludzi. Zadajemy pytanie: „dlaczego?” Szukamy sensu. Znajdujemy cel w życiu,
poruszając niebo i ziemię w poszukiwaniu go.”
Innymi
słowy: kiedy nauka unieważni granicę, my postawimy nową. „Co do tego nie ma
chyba sporów”? Naprawdę?
Wtedy
straciłam serce dla tej książki. Wcześniej zastanawiałam się jedynie, jak
odebrałby ją ktoś, kto nigdy wcześniej nie czytał o małpach człekokształtnych.
I choć
bardzo chciałabym reklamować „Szympansy z azylu Fauna”, bo sprawa jest ważna i
w pełni popieram potrzebę ochrony i zrozumienia małp człekokształtnych, to
jednak… Mam jedynie nadzieję, ze dla ludzi pierwszy raz stykających się z
tematem przemówi bardziej i uwrażliwi.
Poniekąd wychodząc
z założenia - lepiej ta książka, niż żadna.
Jednak
wszystkim, którzy mają takie możliwości i są zainteresowani tym ile i czy w
ogóle coś różni nas od małp człekokształtnych polecam inną książkę, która
została wydana w Polsce i być może można znaleźć ją w bibliotekach czy
antykwariatach:
Wielkie dzięki za polecenie Najbliższych krewnych. Na pewno poszukam i przeczytam w najbliższym czasie. To raz.
OdpowiedzUsuńDwa: Wielkie dzięki za świetną recenzję. Książkę skończyłem niedawno i mimo, że w przeciwieństwie do Ciebie w trakcie lektury nie zwróciłem szczególnej uwagi na wypunktowane wady, to po namyśle jednak muszę przyznać rację (Może poza tym dotyczącym języka. Mi Szympansy... czytało się bardzo dobrze). Natomiast co do dość lakonicznego opisanie małp - 100% zgody. Co prawda samą książkę czytało mi się super i niemal z wypiekami na twarzy (co nie jest najfortunniejszym określeniem, biorąc pod uwagę jej treść) i nie czułem niedosytu, więc sądzę, że nie przekreśla to ostatecznie jej wartości, ale warto też na nią spojrzeć krytycznie.
Myślę, że główną bohaterką tej książki tak naprawdę nie były Szympansy, ale sama Gloria, jej praca i jej charyzma. Trochę jest to więc opowieść o niej samej. Trochę pomnik. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Minusem jest w tym przypadku wrzucenie małp na drugi plan, plusem jest wskazanie Glorii jako pewnego wartościowego wzorca osobowego. Myślę, że patrząc z tej perspektywy trzeba przyznać, że Szympansy... mają sporą wartość edukacyjną.
Jeszcze raz dzięki za super recenzję.
Pozdr
Bardzo dziękuję za rozbudowaną opinię. Masz rację z tym, że to Gloria i jej historia są główną osią książki i zdecydowanie ma wartość edukacyjną - choć chciałabym, aby miała jeszcze większą. Będę szczęśliwa, jak jeszcze kilka takich pozycji wyjdzie na polskim rynku, a nie będę musiała ich ściągać z amazona; głównie z nadzieją, że więcej osób zetknie się z tą tematyką.
UsuńWłaśnie skończyłam lekturę - było to moje pierwsze spotkanie z podobną tematyką, więc trudno mi tę książkę porównać do czegokolwiek. Jak dla mnie - całkowitego laika w temacie - było to pouczające doświadczenie i trudno mi doszukać się jakichkolwiek minusów. Moim zdaniem szympansy z azylu zostały dobrze sportretowane, z łatwością przychodziło mi rozróżnienie ich - poza tym widzimy je tak, jak postrzegałby je przeciętny człowiek, a więc przez pryzmat ludzkich doświadczeń, obserwacji, jak to w reportażach bywa:) Nie oczekiwałam rozprawy naukowej, ale właśnie tego, co otrzymałam:) Sporo dowiadujemy się o samych szympansach, o ich życiu w niewoli, krzywdzie, jaką ludzie im wyrządzają i o tym, jak sobie z nią radzą. Zupełnie na miejscu wydaje mi się ukazanie działań jednostek takich, jak Gloria i chociaż może się wydawać, że małpy pozostają w tle, wcale tak nie jest, bo to o ich dobro, prawa i godność jest ta walka. Książka mnie usatysfakcjonowała, choć może spojrzałabym na nią inaczej, gdybym miała większą wiedzę w temacie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dzięki za opinię, cieszy mnie, że pierwsze spotkanie czytelnicze z małpami człekokształtnymi okazało się pozytywne. Mimo wszystko nie chodziło mi o znalezienie w niej rozprawy naukowej - skądinąd polecona przeze mnie książka Rogera Foutsa też nie jest rozprawą, a dramatyczną (i piękną) historią. Czytałam też inne książki, niedostępne w języku polskim, które w mojej opinii były bardziej kompleksowe. Rzeczywiście, tak jak powiedział Cedro w komentarzu wyżej, jest to historia o Glorii - czego nie uważam za nic złego, wręcz przeciwnie - a ja liczyłam na książkę o szympansach. Przy czym da się opowiedzieć o nich tak, żeby czytelnik zobaczył w nich jeszcze więcej :)
UsuńA jak już powiedziałam w notce, zaważył też wspomniany fragment tekstu. Mimo to, cieszę się, że się podobała :)
dziękuję za recenzję. nie do końca się z nią zgadzam, ale szanuje. mnie najbardziej poruszył fragment telefonicznej rozmowy z Glorią (rozdziała "Fantasy Island"; http://books.google.pl/books?id=eOL42osNeUoC&pg=PA244&lpg=PA244&dq=fauna+chimps+gloria+we+take+take+take&source=bl&ots=VO_avIQpEW&sig=EHDMRbQ-VSEbEFvtS2jQ7VQcKJs&hl=pl&sa=X&ei=LyNlUrLlA-eS4ATmtYCABw&ved=0CCwQ6AEwAA#v=onepage&q=fauna%20chimps%20gloria%20we%20take%20take%20take&f=false) gdzie ona mówi, ze ciągle od nich bierzemy i bierzemy. do tego momentu też sobie tego nie uświadamiałam. że czytająć ciągle brałam. i choć skończyłam nadal biorę. i dlatego podziwiam Glorie i Jej podobnych. za to że i co dają. pozdrawiam. agnieszka
OdpowiedzUsuń