niedziela, 31 marca 2013

Wybrać baśń ze starej księgi

Szklana góra, Marcin Podlewski


O „Szklanej górze” dowiedziałam się, czytając tę recenzję. Zainteresowała mnie i przy sprzyjającej okazji, jaką była trzygodzinna podróż busem, powolutku przeczytałam dwanaście ponurych baśni.
I choć opinia mnie zachęciła, tytuł książki (i zarazem pierwszego opowiadania) przypomniał mi o ukochanym zbiorze z baśniami „Woda żywa”, a wstęp odpowiednio mnie nastroił, z początku byłam rozczarowana. Opowieści nie wydawały mi się tak ponure, jak się spodziewałam, a na dokładkę jakby niedokończone. Jak ćwiczenia z tworzenia klimatu.
Niektóre baśnie nie były dokładnie ponure, a raczej smutne, ale w większości brakowało dla mnie tego magicznego Czegoś, przez co nie można się oderwać…
…A potem nagle odkryłam, że coś złapało mnie za serce. Udało się to dwóm baśniom, a jeszcze parę przypadło mi do gustu.
I chociaż miałam potrzebę, by w historiach było coś więcej, coś bardziej, muszę autorowi przyznać, że stworzył równy, baśniowy klimat. Oraz wywołał wenę.

Ebooka, dostępnego za darmo, można ściągnąć tutaj. I podpisuję się obydwiema rękoma pod pochwałami na temat ładnego i dopracowanego wydania. Polecam przekonać się samemu, jakie to właściwie są baśnie.

3 komentarze:

  1. Cieszę się, że Cię zachęciłam :D To radość i balsam na me serce: blog spełnia swe zadanie! Zachęca do czytania! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A powiedz, które to dwie baśnie złapały Cię za serce? Bo mnie tak mniej więcej wszystkie złapały za duszę. Klimatem. Takim klimatem, jaki chciałabym umieć tworzyć.

    Ale jeśli wywołały wenę, to dobrze :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Księżniczka nakręcana" i "Rubinowa krew". "Tak mniej więcej wszystkie", urocze :P

      Usuń